Dinusie w Akademii Sztuk Teatralnych
25 maja 2019 r. dinusie
Przez pół roku grupa "Dinusie" realizowała projekt teatralny przygotowując się do występu w szkole teatralnej.
Wybrałam baśń Michaela Ende "Momo", która ma w sobie mnóstwo ponadczasowych mądrości. Bohaterowie tej baśni są niezwykle różni i swoimi postawami określają kierunki w życiu.
Główną ideą spektaklu jest żal dzieci do dorosłych, że nie poświęcają im wystarczająco dużo czasu. Odbiorcą będą rodzice, a „aktorami” Dinusie.
Założenie interpretacyjne było takie, że spektakl tworzą dzieci i choć w książce „Momo” pojawiają się postaci dorosłe, dzieci, a także postaci ze świata baśni, jak Kasjopeja, czy mistrz Hora, starałam się pokazać tylko wyobrażenia dzieci i przedstawić spektakl jako ich problem. To one też odnoszą sukces, bo walczą ze swoimi „strachami” – Szarymi Panami takim narzędziem, jakim jest ich czas, którego mają dużo (dzieci rzucają piasek jako symbol upływającego czasu w koszule, którew efekcie opadają).
Tekst został przez mnie umieszczony w czasie teraźniejszym. Przestrzeń natomiast to podwórko, na którym bawią się dzieci. Zależało mi, żeby przygotowania i sam spektakl miał charakter „dormanowski”, pochodził ze świata dzieci, a jednocześnie ograniczał „aktorom” przestrzeń w konkretny sposób – piaskownicą. To w niej bawią się one rymowanką „babko, babko udaj się” – rytmizują ten tekst, nadając mu jakości teatralnej. Dzięki zespołowym rolom, w spektaklu mogła wziąć cała grupa przedszkolna,a nieobecność pojedynczych osób nie powodowała dezorganizacji podczas próbi pokazu.
Dzieci ubrane w kolorowe t- shirty były bohaterami sceny. To wyróżniało je na tle skromnej scenografii. Jedynie postać Momo, dziewczynki o nieokreślonym wieku, która jako pomoc miała swoje alter ego w postaci pacynki, ubrana jest na biało. Scenografię tworzył sznur z praniem i piaskownica. To w niej albo w odniesieniu do niej rozgrywa się akcja sztuki. Na przykład scena zabawy w statek mobilizowała dzieci do przeniesienia w świat wyobraźni: oto piaskownica zamieniła się w duży okręt, wiaderka do piasku to meduzy, łopatki do piasku to rybki, albo wiosła.Koszule – pranie na sznurku, zostały wykorzystane do stworzenia postaci Szarych Panów. Nie chciałam, aby dzieci odgrywały negatywne role, a wykorzystać zabieg zabawy w teatr i ożywiania materii. Dlatego też dzieci stojące za koszulami i mające w dłoniach patyki z kapeluszami animowały postaci Szarych Panów.
Kolejnym elementem spektaklu jest muzyka. Dzieci śpiewały dwie piosenki: Małej Orkiestry Dni Naszych „Hej ho żagle staw” – szantową piosenkę o podróżach po świecie w wyobraźni oraz piosenkę finałową „Poza czasem” Doroty Miśkiewicz, która w tekście doskonale oddaje główne przesłanie: „razem ze mną nie spiesz się, nie ma po co, nie ma gdzie”.
Chłopcy - Kevin i Tymon zaistnieli w przedstawieniu jako muzycy: wykorzystaliśmy instrument spring drum, imitujący odgłosy burzy jako efekt pojawiania się Szarych Panów, kije deszczowe, których dźwięk tworzy wrażenie szumu morza oraz dzwonki diatoniczne – tzw. ”live motive” – kiedy pojawia się Momo na scenie, Kevin odtwarzał kilka dźwięków będących początkiem refrenu piosenki finałowej.
Założenia strukturalne spektaklu oparłam na dekonstrukcji - tekst posłużył jako pretekst. Wybrałam jedynie kilka scen z książki: scena dzieci bawiących się w wyprawę morską, rozmowa Momo z mistrzem Hora, hasła Szarych Panów, nawołujące do oszczędzania czasu i scena rozmowy Szarych Panów z Momo.
Priorytetem mojej pracy nad „Momo” było zachowanie struktury zabawy do samego końca prób. Dlatego składowe tworzące dzieło sceniczne, to zabawy: granie na instrumentach, rytmizowanie tekstu, ogrywanie piaskownicy, nadawanie znaczeń elementom scenografii z udziałem przedszkolaków tak, by czuły się współtwórcami.
Dzieci rysowały także sceny na papierze i ostatecznie praca Maksa stała się plakatem do spektaklu. Wszystkie teksty były pretekstem do wspólnych zabaw, co w efekcie spowodowało, że każdy znał je na pamięć. Niwelowało to problem, który jest częstym zjawiskiem w przedszkolu: nieobecność dziecka z powodu choroby. Takie zdarzenie wywołuje stres, bo dzieci przywiązane do swojego tekstu, roli, tracą poczucie bezpieczeństwa.
Umiejętność wykorzystywania przedmiotów, które na scenie mają różne znaczenie, ograniczenie do minimum tzw. dekoracji, zastosowanie strojów, które nie krępują ruchów dzieci było ważnym elementem pracy. Nie było to przedstawienie o zwierzątkach, o muchomorkach, a o dzieciach, które chcą zabrać głos w ważnej dla nich sprawie. W trakcie przygotowań do spektaklu dużo czasu poświęciłam na rozmowy zarówno pobudzające dziecięcą wyobraźnię (co się dzieje z czasem? Jak ludzie go marnują?), ale i uświadamiające im, jak wielką wartością jest czas spędzany z bliskimi osobami oraz wyniesienie nad potrzeby dzieci dotyczące nowych zabawek tych niematerialnych potrzeb, jak przytulanie, rozmowa lub wspólne spacerowanie.
Dla dzieci, które wystąpiły było to bardzo indywidualne przeżycie. Sukcesem pedagogicznym było dla mnie trafne zdiagnozowanie potrzeb i możliwości moich podopiecznych. Idąc w ślad za Dormanem, który dziewczynce z zajęczą wargą dał sztuczne wąsy, maskujące defekt, starałam się tak dobierać zadania, by podkreślić umiejętności dzieci, ukrywając ich trudności czy słabości. Niemniej, finał, a więc wyjście na scenę i zaśpiewanie piosenki „Poza czasem” przez wszystkie dzieci, podkreślało moje stanowisko w sprawie teatru dziecięcego: teatr to zabawa, Szarzy Panowie to tylko koszule, muzycy też są współtwórcami spektaklu, a finał należy się każdemu, kto przyczynił się do tego, że pokaz się odbył.
Efektem końcowym była pozytywna ocena wykładowców – członków komisji w Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu. Dinusie przeżyły prawdziwie ekscytującą przygodę i odniosły sukces, prezentując się na profesjonalnej scenie. Zaproszeni rodzice dzielii się refkelsjami i wyrazami uznania.
Po wydarzeniach w szkole aktorskiej, Dinusie i ich rodzice udali się do pobliskiego Kolejkowa.